środa, 26 czerwca 2013

#3 'Cause I love the way you wake me up For goodness sake will my love not be enough?





Tytuł:"'Cause I love the way you wake me up  For goodness sake will my love not be enough? "
Bohaterowie:Niall Horan (19l.) Harry Styles(18l.) 
Treść:







Jadłem śniadanie, rozmyślając nad sensem mojego życia. Nawet w takim momencie nie mogłem zaznać spokoju, bo mój mózg za każdym razem chciał mi przypomnieć jak beznadziejnym stworzeniem jestem. Nagle zamarłem z łyżeczką w dłoni  i otwartą buzią. Stał przede mną w samych bokserkach, nie było to niczym niecodziennym, uwielbiał chodzić nago, mówił, że wtedy czuje się wolny, ale na mnie robiło to naprawdę duże wrażenie. Wpatrywałem się w jego umięśniony tors, tatuaże i długie nogi. Przeciągnął się głośno ziewając. Po czym posłał mi najwspanialszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałem. Dwa urocze dołeczki i zmierzwione loki dodawały mu uroku, a piękne, zielone oczy, w które chciałbym wpatrywać się cały czas,  non stop sprawiały, że moje serce się rozpływało.
-Nialler, co jest ?-zapytał chichocząc, a ja dopiero wtedy zdałem sobie sprawę jak idiotycznie musiałem wyglądać śliniąc  się  na widok mojego przyjaciela.
-Ni-nic – mruknąłem i utkwiłem wzrok w zadziwiająco ciekawych płatkach z mlekiem. Na szczęście chłopak nie przejął się tym zbytnio i ruszył w stronę lodówki. Dyskretnie obserwowałem każdy jego ruch i aż wstyd się przyznać, że moje oczy najbardziej zainteresowała zawartość jego opiętych bokserek. Przyglądałem się jego okrągłym pośladkom, kiedy znudzony szukał czegoś do spożycia i narzekał na to, że znowu zapomniał kupić soku jabłkowego. Zamiast niego wyciągnął mleko i pociągnął zdrowy łyk prosto z kartonu. Odwróciłem szybko wzrok, kiedy dosiadł się do mnie.
-Czemu mi się tak przyglądasz?- zapytał, a ja poczułem jak się rumienię.
-Ja... – nie wiedziałem co powiedzieć- Planuję zrobić sobie jakiś tatuaż i uważam, że te jaskółki są całkiem fajne- palnąłem. Uśmiechnął się i chyba mi uwierzył.
-Kiedy będą chłopcy?- zapytałem, chcąc zmienić temat. Mieszkałem tylko z Harrym, reszta wyprowadziła się do swoich ukochanych kobiet, a my jako, że jedyni z całego zespołu byliśmy singlami zamieszkaliśmy razem. Koło niego zawsze kręciły się jakieś dziewczyny, najczęściej były to długonogie blondynki, ale żadna z nich nie przypadła mu zbytnio do gustu. Czasami łudziłem się, że może ze względu na mnie z żadną się nie związał, ale po chwili pukałem się w głowę i śmiałem z własnej głupoty i naiwności. On, ten seksowny Harry Styles zwróciłby uwagę na mnie? Nie, nie było na to szans. Przecież on był normalny, nie to co ja.  

***
Od jakiegoś czasu chodził jakiś zdołowany, przygaszony. Nie śmiał się tyle co zwykle, co ja mówię, on w ogóle nawet się nie uśmiechał, chyba, że na koncertach, czy przy fankach, których nie chciał martwić. Zastanawiałem się co jest tego powodem, kiedy widziałem smutek w jego oczach miałem ochotę rozszarpać osobę przez którą żarłok coraz bardziej mizerniał, ale nie byłem w stanie dowiedzieć się kim ona jest. Za każdym razem, gdy mi się przyglądał łudziłem się, że to ze względu na to ,że chce ze mną porozmawiać, ale myliłem się. On się tylko gapił, a gdy do niego zagadałem odwracał wzrok, zmieniał temat, rumienił się jak wariat. Wstydził się mnie, nie ufał mi. Zawiodłem go?
-Harry co mu jest ?- za każdym razem, kiedy to pytanie padało z ust któregoś z chłopców nie potrafiłem na nie odpowiedzieć, tym razem też tak było.
-Nie mam pojęcia, nie chcę ze mną rozmawiać –odparłem –martwię się o niego.
-Jak my wszyscy…
-Stary mieszkacie razem, sprawdź jego historię w komputerze, przeczytaj sms-y, podsłuchaj, nie wiem, cokolwiek. Musimy się dowiedzieć co się dzieje- stwierdził Zayn, a ja oburzyłem się. Każdy ma prawo do prywatności, a ja nie zamierzałem go szpiegować .
-To jedyna taka szansa-namawiali mnie. Ja jednak wpadłem na inny, nieco lepszy, a przynajmniej mniej brutalny plan. 

***

Siedziałem przed telewizorem, popijając piwo i  oglądając jakiś durny teleturniej. Denerwowałem się, Harold oznajmił mi, że chce, abym kogoś poznał. Nawet głupi by się domyślił, że chodziło tu o dziewczynę, jego dziewczynę. Skakałem po kanałach, łudząc się, że znajdę coś co zajmie moje myśli choć na chwilę, ale nie było mi to dane. On znalazł sobie kogoś. Nie wiedziałem jak zniosę widok jego, całującego się z nią, tulącego się do niej,  a jeśli jeszcze  z nami zamieszka? Wyprowadzę się, tak to byłoby najlepsze wyjście. Wybiegałem daleko w przyszłość, ale tak bardzo się bałem, że go stracę. Chociaż tak naprawdę nigdy go nie miałem. 
-Jesteśmy-usłyszałem jego zachrypnięty głos i uroczy śmiech. Po chwili wszedł do salonu razem z niewysoką szatynką. Miała kręcone, długie włosy i piękne, ciemne oczy. Uśmiechnęła się do mnie szeroko. Była naprawdę bardzo ładna i taka… słodka?
-Niall to Jasmine, moja kuzynka- powiedział, a mnie zatkało.
-Ku- kuzynka?- wymamrotałem, ściskając jej delikatną dłoń.
Chłopak wybuchnął śmiechem.
-A co, myślałeś, że to moja dziewczyna? –obydwoje zachichotali, a ja kolorem twarzy upodobniłem się do krwisto czerwonej kanapy. Kiwnąłem głową i spuściłem wzrok. Poczułem jak  obejmuję mnie ramieniem i gładzi dłonią po plecach. Wspaniałe uczucie.
  -To ja zostawiam was samych-oznajmił i szepnął mi na ucho: ”Powodzenia mały”.
Zaraz, zaraz, czy on przypadkiem nie chciał mnie z nią zeswatać? Trudno, najważniejsze było, że to nie jego ukochana. Byłem zadowolony i to bardzo, chociaż zrobiłem z siebie idiotę .Kamień spadł mi z serca i poczułem ogromną ulgę. Obawiałem się, że będę musiał zacząć pakować walizki przez tą całą Jasmine, ale ona była dziewczyną dla mnie! Szkoda tylko, że obiektem moich  westchnień  był jej młodszy kuzyn.

***

-Jak było?- zapytałem podekscytowany, kiedy Jass wskoczyła do mojego samochodu. Odpaliłem silnik i ruszyłem pod dom kuzynki.
-Szczerze? Beznadziejnie. Prawie w ogóle nic nie mówił, cały czas był taki jakiś zamyślony. Przykro mi Hazz, ale w niczym nie pomogłam- stwierdziła, a cała moja radość uleciała.
-To nie twoja wina, starałaś się-mruknąłem.
Co się stało z moim Niallerem ?Nie miałem pojęcia, myślałem, że chodzi o kobiety. Nasłałem na niego Jasmine, bo sądziłem, że mu się spodoba, zaczną rozmawiać, umówią się na randkę, a tu jedno, wielkie nic. 
-Wydaję mi się, że Nialla nie  kręcą kobiety-wtrąciła nagle, a ja słysząc jej słowa, o mało nie straciłem panowania nad kierownicom.
-Nie, to nie możliwe-odparłem, chociaż po chwili zastanowienia doszedłem do wniosku, że mogła mieć jednak rację.
Próbowałem odgonić od siebie tą myśl, Horan zawsze twierdził, że Demi Lovato jest gorąca, miał nagą dziewczynę na wygaszaczu w swoim laptopie. Geje tak się nie zachowują. Tak, zdecydowanie tak. Jasmine  się pomyliła, po prostu nie była w jego typie, to dlatego nie zaprosił ją do kina ani na kawę. Wysadziłem ją pod starą kamienicą i pojechałem do chłopców, zrelacjonować im całe to felerne spotkanie.

***

Zatapiałem smutki w alkoholu. Mieliśmy dzisiaj wywiad. Wyznał, że ma kogoś na oku. Wiedziałem, że za bardzo się ucieszyłem, z resztą to było do przewidzenia, że długo sam nie zostanie. Kto nie chciałby mieć tak cudownej osoby przy sobie ? Chyba jakiś idiota. On był doskonały, idealny, wspaniały. Zawsze starał mi się pomagać, martwił się o swoich przyjaciół, rodzinę. Był towarzyski, miał wielu znajomych. Zabawny, niekiedy gadał od rzeczy, ale to było urocze. Inteligentny  …
 Miał perfekcyjny uśmiech, piękne, równiutkie zęby. Jedyne co było mi do szczęścia potrzebne to dźwięk jego wspaniałego głosu, widok tych cudownych zielonych tęczówek, smak  pełnych, malinowych ust i ciepło jego ramion. Jego obecność to było coś czego pragnąłem, ale to było nierealne, on widział we mnie brata, a nie potencjalnego kochanka. To było chore, że aż tak mi na nim zależało. Cholernie pragnąłem by chociaż raz wpił się w moje wargi, dotknął mnie w sposób jaki nigdy jeszcze mnie nie dotykał. Byłem dla niego ważny, miałem tego świadomość, ale nie oszukujmy się nigdy  by mu nawet do głowy nie przyszło, że ja i on, razem. Nigdy nie popatrzyłby na mnie w taki sposób w jaki ja wpatruję się w jego oczy, w jego dłonie, którymi przeczesuje rozczochrane loki ,w jego usta, kiedy wymawia moje imię. Zamówiłem  kolejnego drinka, nie zwracając uwagi na współczujący wzrok barmana i na to, że byłem już konkretnie zalany. 
Niech się dzieje co chcę.

***

-Boże Nialler co ci jest?- krzyknąłem i rzuciłem się w stronę blondyna, który właśnie zaliczył przykre spotkanie z podłogą. Chyba zemdlał, nie byłem pewny. Kiedy zbliżyłem się do niego wyczułem mocną woń alkoholu.
-On jest pijany-warknąłem do przyjaciół i razem z Liamem rzuciłem jego bezwładne ciało na kanapę.
-Nie-e jezdem pijaa-ugh-ny –mruknął i zaczął się wierzgać. Byłem na niego wściekły, odchodziłem od zmysłów, a on bawił się w najlepsze.
-Stary, dlaczego? Kurwa dlaczego jesteś taki dla nas? Masz wszystko w dupie. Chodzisz struty. Co się do jasnej cholery z tobą dzieje?- zacząłem wrzeszczeć, a on wybuchnął śmiechem. Miałem ochotę rzucić się na niego z łapami i udusić za to jak się zachowywał. Tak bardzo się o niego bałem, myślałem, że już po nim, a on siedział w jakimś barze i chlał w najlepsze.
-Chceeesie wiezieć so mi jezd ?Jeeezddeem pieprzzzonym peedałeemm, wyrzuuudkiem , śmiesiem- oznajmił i schował twarz w dłoniach. Zatkało mnie, wpatrywałem się w niego zszokowany, tak samo jak cała reszta. Z transu pierwszy wybudził się Payne i dosiadł się do blondyna. Objął go ramieniem i mocno przytulił.
-To jakiej jesteś orientacji nie ma dla nas znaczenia. Kochamy cię, zrozum to-stwierdził, a Irlandczyk wybuchnął płaczem.
-Aleee, o-o-on mnie nie kkocha. Sakochałem się w chło-chłopaku, któ-który jest heetreo, Liiiiiiiam. Nie maaaaaaam u niego szaanzz- zawył i wtulił się w szatyna. Powinienem poczuć ulgę, wiedziałem co jest przyczyną jego problemów i w gruncie rzeczy mogłem mu teraz pomóc , ale miałem wrażenie, że to ja jestem winowajcą, że to przeze mnie na jego twarzy nie widnieje uśmiech, przeze mnie z jego pięknych oczu zniknęły iskierki radości, a zamiast tego pojawiły się słone łzy. Zakochał się we mnie? To było bardzo prawdopodobne, a ja za cholerę nie wiedziałem co w tym momencie mam zrobić, uściskać go, pocieszyć, uciec stamtąd?
      Uciekłem.
Biegłem w jakąś nieznaną mi stronę, serce biło jak oszalałe, bolały mnie płuca. Zdyszany zatrzymałem się w parku. Próbowałem uspokoić oddech, ale nie było mi to dane, bo  znów musiałem ruszyć w pogoń.
Dlaczego tym razem? Nie dlatego, że biłem się z myślami, nie dlatego, że chciałem uciec od problemów, nie dlatego, że nie wiedziałem co robić, a dlatego, że jakiś trzech zakapturzonych dresów zaczęło zmierzać w moim kierunku. 

Heej!Mam nadzieję,że Wam się spodobało.Tak jak mówiłam,to w jakim terminie będę dodawała posty zależy przede wszystkim od WAS i  mówiąc szczerze nie byłam zadowolona z ilości komentarzy pod 2 częścią historii o "Pazyer",ale nie mogłam się powstrzymać i dodałam kolejnego one shoot'a.Jest krótki i pisany w wordzie przez co są takie odstępy między znakami interpunkcyjnymi,ale naprawdę nie miałam już siły by to poprawiać.
Liczę na to,że mnie miło zaskoczycie i skomentujecie.
Do nn <3 xx

          


czwartek, 20 czerwca 2013

#2 "So we can start it all over again" Part 2


Tytuł:"So we can start it all over again" Part2
Bohaterowie: Danielle Peazer(25l.) Liam Payne (20l.) Niall Horan (20l.)
Treść: 













Minął rok.Liam znów zachowywał się jak opiekuńczy,wyrozumiały chłopak.Wkrótce zaczęła się trasa.Chłopcy podróżowali po całym świecie i kiedy wracali do Londynu Peazer musiała wyjechać do USA.
Mimo tego,że bardzo rzadko widywała się z Paynem utrzymywali ze sobą dobry kontakt.Po czasie jednak coś się zmieniło.
Uradowana Danielle otworzyła drzwi i rzuciła się na Liama całując go,on jednak pozostawał niewzruszony.
-Co się stało?-zapytała,dotykając jego policzka,a on z wściekłością wypisaną na twarzy odsunął się od niej.Pierwszy raz w życiu przestraszyła się go.
-Spałaś z nim?-warknął szatyn,a ona otworzyła szeroko oczy.
-O czym ty mówisz?-zapytała kompletnie nic nie rozumiejąc.
-Nie udawaj idiotki,dobrze wiesz o co mi chodzi.-krzyknął,a ona delikatnie potarła jego dłonie zaciśnięte w pięści.Bała się go i próbowała w jakikolwiek sposób sprawić by opadły z niego te wszystkie negatywne emocje.
-Uspokój się proszę.-szepnęła,dalej głaskając jego kostki.Podziałało,chłopak rozluźnił mięśnie,a z jego oczu zniknęła tajemnicza ciemność.Teraz patrzył na nią smutnym wzrokiem,a ona widząc ból wypisany na jego twarzy z trudnością powstrzymywała łzy.
-Boję się,że po tym wszystkim mnie zostawisz.Tak bardzo nie chcę cię stracić,że wariuję.-oznajmił skruszony,załamując ręce.-Przepraszam....
Dziewczyna uniosła jego brodę dwoma palcami i uśmiechnęła się delikatnie i z miłością.Przeczesała jego gęste włosy i pstryknęła w nos.Payne nieco się rozweselił i przyciągnął ją do siebie bliżej.
-Nie musisz się o to martwić.Kocham tylko ciebie Liam,a to,że spędzam z kolegami z zajęć więcej czasu niż z tobą wcale nie oznacza,że z nimi sypiam.Obydwoje spełniamy swoje marzenia i mamy siebie,to przecież jest najważniejsze.Nie pozwól by zazdrość to zniszczyła.-oświadczyła Peazer,a on przytaknął,całując ją w pełne malinowe usta i tuląc do swojego torsu.
                                                                        ~*~
Wysoka,szczupła zgrabna dziewczyna ruszyła tanecznym krokiem do swojej pracy.Uśmiechając się szeroko wbiegła do starego domu kultury i przywitała się z koleżankami,które akurat zajmowały szatnie.Przebrała się w wygodny strój i pognała na salę.
Razem z piątką chłopaków i czwórką dziewczyn zaczęła próbę.Na początek czekały ich żmudne ćwiczenia i rozgrzewka,na które jedynie Danielle zareagowała entuzjastycznie.Kochała to co robiła,a taniec był dla niej powietrzem,bez którego nie mogłaby żyć.
Tańczyli zupełnie nowy układ i męczyli się z nim już parę godzin.Dziewczyna była tak zajęta,że nie zauważyła Liama,który z bukietem kwiatów w dłoni przyglądał się jej.Cała dziesiątka bezbłędnie zatańczyła choreografię,a na koniec partner Peazer wziął ją w ramiona i trzymając ją za udo pochylił się nad jej twarzą.Payne wściekły jak nigdy dotąd wyrzucił róże do śmietnika i wybiegł z sali,Dani zaś zeskoczyła z kumpla,gratulując i dziękując wszystkim poszła się przebrać.Była zadowolona z faktu,iż tak szybko opanowali nowy układ,a w dodatku była dzisiaj umówiona z Liamem na kolację.Nie wiedziała,że chłopak widział fragment choreografii,a tym bardziej,że uznał to za coś złego.Dzwoniła do niego parokrotnie,on jednak ignorował telefon.
                                                               
                                                                 ~*~
Nad ranem Danielle została obudzona przez dzwoniący telefon.Nie przespała prawie całej nocy martwiąc się o Liama,który nie wrócił na noc do domu.Chłopcy telefonowali do jego kumpli z poza zespołu,ale żaden z nich go nie widział.Ledwo widząc na oczy odebrała.
-Halo?
-Dzień dobry.Z tej strony sierżant Parker.Czy rozmawiam z panią Danielle Peazer?
-Tak?Czy coś się stało?
-Pani partner Liam Payne trafił na komisariat.
-Ale jak to?Co się stało?
-Nie mogę przekazać pani takich informacji przez telefon.Jest pani w stanie przyjechać po pana Payne'a?
-Tak,zaraz będę.
Rozłączyła się.
Z sercem w gardle pognała do łazienki,wciągając na siebie jeansy i koszulkę.Związała włosy w niechlujnego koka,zabrała kluczyki od samochodu i zbiegła na dół.Bardzo bała się o Liama,wiedziała,że coś przeskrobał,ale nie miała pojęcia co.Najbardziej obawiała się konsekwencji jego czynu i tego,czy przypadkiem nie jest ranny.Łamiąc wszystkie przepisy zaparkowała pod budynkiem policji i dosłownie wleciała do środka.
-Dzień dobry.Ja przyjechałam po mojego chłopaka.Liam Payne.-oznajmiła,a tęga policjantka wskazała palcem miejsce tuż za nią.Dziewczyna odwróciła się i zobaczyła szatyna siedzącego ze spuszczoną głową na plastikowym krześle.Podeszła do niego bliżej i wyczuła od niego śmierdzącą woń alkoholu,dostrzegła także krew na jego poszarpanej koszulce i poharatane dłonie.
-Li?Dlaczego to zrobiłeś?-uklękła przy nim i przeraziła się widząc jego podbite oko.Delikatnie pogłaskała go po policzku.
-Należało mu się.-mruknął chłopak.Kiedy poszedł do baru chciał zapić swoje smutki.Pragnął dokopać temu dupkowi,który dotykał jego dziewczynę w taki sposób i akurat nadarzyła się okazja.Ten dupek był tam i fllirtował z jakąś laską,a Liam nie mogąc się powstrzymać po prostu uderzył go w twarz.
Zdenerwowana Dan wzięła chłopaka pod rękę i zawiozła do domu.Bardzo się o niego martwiła i postanowiła jakoś zaradzić jego problemom.
                                                           ~*~
-Ty chyba oszalałaś.Nie pójdę do żadnego psychiatry.-wrzasnął,a ona westchnęła.
-Liam!Do jasnej cholery,możesz w końcu przestać krzyczeć.Mam ja teraz zacząć być taka jak ty?Mam zacząć na ciebie wrzeszczeć na każdym kroku?-warknęła,uderzając pięścią w ścianę,a on uspokoił się nieco.
-Może wreszcie dojdzie do ciebie to,że próbuję ratować nasz związek.Nie chcę cie stracić,ale też nie mam zamiaru tkwić w takim gównie.Liam cały czas mnie o coś posądzasz,a później przepraszasz.Po prostu przestań,błagam cię ufaj mi.-oznajmiła bliska płaczu,czuła się słaba,nie mogła wytrzymać już tego wszystkiego.Zaczęła płakać,łzy spływały po jej bladych policzkach,była bezradna.Payne zdał sobie sprawę z tego,co robił i jaki był.Znów ją skrzywdził,znów sprawił,że jego wiecznie uśmiechnięta dziewczyna zapomniała o tym,co to szczęście,pamiętała jedynie o bólu i smutku.
-Proszę cię...-próbował ją przytulić,ona jednak odsunęła się od niego.
-Gdzie jest mój Liam?Ten,który sprawił,że przestałam zatapiać smutki w narkotykach.Ten,który mnie wspierał.Ten,który nauczył mnie by nie darzyć nienawiścią rodziców,którzy oddali mnie do sierocińca.Gdzie ten,który pomagał mi ich odnaleźć i zrozumieć.Gdzie ten,który traktował mnie z czułością i miłością.Gdzie jesteś Liam?-wyszeptała,przykładając dłonie do jego klatki piersiowej.
-Obiecuję,że znajdę go.-przygarnął ją do siebie i mocno przytulił.Ona zaś wyrwała się z jego uścisku.
-Muszę.Sama.-wybełkotała i wybiegła z mieszkania zostawiając go tam oszołomionego i wściekłego na samego siebie.
Danielle wsiadła do samochodu i płacząc odjechała z piskiem opon.Naprawdę kochała Liama,ale miała już tego wszystkiego dość.
                                                   ~*~
-Jak mogłeś?Dlaczego jej nie zatrzymałeś!-Niall wrzeszczał dławiąc się łzami.Liam upadł nie ukrywając ile płaczu i bólu go to kosztowało.Peazer miała wypadek.Gdy odjechała spod kamienicy smutna i wściekła z powodu Payne'a nie zwracała uwagi na przepisy i znaki drogowe.Przekroczyła prędkość i straciła panowanie nad kierownicą.Zjechała na przeciwległy pas i uderzyła w nią pędząca ciężarówka.Dziewczyna zmarła na miejscu.
Horan nie mógł wybaczyć sobie tego,że nigdy nie powiedział jej jak bardzo mu na niej zależało.Okłamywał ich wszystkich,a zwłaszcza samego siebie.Kochał ją i dopiero teraz uświadomił sobie jak bardzo.Dopiero teraz,gdy było już za późno.
Liam zaś nie mógł znieść tego,że ona nie żyje i to przez niego.Gdyby był inny,gdyby zachowywał się tak jak tego oczekiwała,gdyby jej nie skrzywdził,byłaby tu cała i zdrowa.

-Przepraszam cię Niall.Przepraszam Dani.-wyszeptał,zamknął oczy,wziął głęboki oddech i skoczył z nadzieję,że spotka ją gdzieś tam w niebie i będą ze sobą razem już na zawsze i nic nie będzie w stanie ich rozdzielić.

Heeej!Mam nadzieję,że takie zakończenie Wam się spodobało.Dziękuję za aż 6 komentarzy.Nie spodziewałam się,że przy pierwszym poście będzie ich aż tyle,ale bardzo się z tego powodu cieszę.
Do następnego kochaaane xxx <3


piątek, 14 czerwca 2013

#1 "So we can start it all over again"

Tytuł :”So we can start it all over again”
Bohaterowie:Liam Payne(19l.) Danielle Peazer(24l.) Niall Horan(19l.)
Ilość wyrazów: 1961
Treść:












Dziewczyna wplątała swoje dłonie w długie,kręcone loki i wrzasnęła. Była bezradna,nie wiedziała co robić,z jednej strony to jakim uczuciem darzyła Liama było dla niej czymś nieprawdopodobnym i wspaniałym .Ona sama nigdy nie wierzyła w miłość,dopóki nie pojawił się On. Odwrócił jej pusty,niczego nie warty świat do góry nogami,sprawił,że Danielle znowu się śmiała,była radosna a co najważniejsze pokochała na nowo. Kogo? Cały świat,ludzi,pogodę,Londyn, swoją rodzinę.
 Jeden jego dotyk,jedno słowo,jeden gest czynił cuda. Jej popękane,zlodowaciałe serce rozkwitło.
 A teraz?Co się teraz pomiędzy nimi działo? Dawniej nie rozłączna,zakochana w sobie po uszy para,a w tym momencie było ich stać tylko i wyłącznie na głupie ”Przepraszam” po kolejnej awanturze, które tak naprawdę nie wiadomo czy było szczere,czy powiedziane na odczep tylko po to by uniknąć kolejnej wymiany zdań.Bądź co bądź i tak to nic nie dawało. 
Chłopak po raz kolejny wyraził niechęć do jakiejkolwiek rozmowy z nią.
-Liam! Nie zachowuj się tak.-warknęła na niego szatynka,zasłaniając telewizor i lecącą akurat kreskówkę.
-Nie przeszkadzaj mi.–odburknął sięgając po telefon i stukając w klawisze. 
"Co się z nim stało? " To pytanie zatruwało jej myśli już od kilku miesięcy.
-Chcę porozmawiać.-zajęła miejsce koło niego na czerwonej kanapie.-Proszę cię Li. – w jej dużych czekoladowych oczach pojawiły się iskierki i bynajmniej nie były one oznaką radości. Dwie słone łzy popłynęły po jej policzkach, a ona szybko starła je dłonią ,tak by jej chłopak niczego nie zauważył.
-No dobrze.- szatyn schował komórkę do kieszeni spodni i wyłączył telewizor –O czym ?
-Jak to o czym?Kiedy ostatnio wyszliśmy gdzieś razem? Porobiliśmy coś fajnego,pooglądaliśmy telewizje, cokolwiek ? Sam wiesz jak jest .Non stop kłótnie. Mam tego dość.-stwierdziła dziewczyna patrząc gdzieś w dal. Nie potrafiła powiedzieć  mu tego prosto w twarz,bała się.
 Liam ujął delikatnie jej podbródek dwoma palcami i złożył subtelny pocałunek na jej ciepłych ,wydatnych wargach.
-Ja też uważam ,że to nie ma sensu- oznajmił uśmiechając się lekko. 
Danielle zamurowało,wcale nie o to jej chodziło,chciała przerwy owszem, ale nie wyobrażała sobie reszty życia bez niego. Chciała coś powiedzieć,ale nie mogła.Gula utknęła jej w gardle, a w oczach stanęły łzy. Payne ruszył do przedpokoju,chwycił kurtkę i założył  swoje ulubione białe trampki,które kupił kiedyś będąc na zakupach z jego dziewczyną, a w zasadzie teraz już byłą dziewczyną. Rozstali się kilka sekund temu, a on już tęsknił. Więc dlaczego to zrobił? Widział jak się przy nim męczyła,widział jaką nienawiścią darzyły ją fanki,oczywiście nie wszystkie, ale większość tak naprawdę jej nie lubiła. Widział jak bardzo z tego powodu cierpiała. Nie znosił ich rozstań kiedy wyruszał w trasę, a co dopiero ona. Pierwsze dni zawsze spędzała w łóżku z opakowaniem lodów i wysyłała non stop smsy o tym jak bardzo go kocha i tęskni.Nie chciał by tak cierpiała. 
Nie mógł dużej wytrzymać,jego twarz już była mokra od łez,ale dziewczyna tego nie dostrzegła.
-Przyjadę jutro po swoje rzeczy.- krzyknął i wychodząc zostawił swoje klucze na komodzie.
To już był koniec. Dziewczyn upadła na ziemię zalewając się łzami.
Nie wiedziała jak długo tam siedziała i łkała ,ale wkrótce wyczerpana natłokiem wydarzeń z tamtego felernego dnia zasnęła .
Obudziła się w ich łóżku,leżała na jego połówce,twarz zanurzoną miała w jego poduszce,przykryta była jego skrawkiem kołdry.Wszystko tu było ich,  jego. Wszystko pachniało nim. Łudząc się, że to on zaniósł ją do sypialni i przebrał w piżamę pobiegła taka jak stała(bielizna + biała bokserka) w stronę salonu, ale nikogo tam nie zastała. Poczuła nagły przypływ radości gdy usłyszała,że ktoś krząta się po kuchni. Nagle coś huknęło,talerze spadły na podłogę i porozbijały się .W normalnej sytuacji wpadła by tam i nakrzyczała na Liama,teraz była szczęśliwa,że wrócił.
-Cholera jasna!- głos dobiegał  zza drzwi i nie należał on do ukochanego Peazer. Dziewczyna weszła do  środka i zauważyła  blondyna zbierającego szczątki  porcelanowej zastawy.
-Niall.- szatynka szepnęła,a chłopak podniósł się z klęczków .
-O Danielle! Ja cię bardzo przepraszam. Ja wszystko odkupię.-mruknął,a jego policzki przybrały buraczkowaty odcień na widok półnagiej przyjaciółki.
 Dziewczyna nie zauważyła jak Horan lustruje jej zgrabne,długie nogi i nie może oderwać od niej wzroku. Rzuciła się w jego ramiona. Była załamana,tego dnia straciła sens swojego życia.  Nie spostrzegła nawet, że przeszła po szkle, które poraniło jej stopy,potrzebowała teraz przyjaciela. Irlandczyk mocno ją przytulił, głaszcząc po plecach i rozczochranych lokach. Danielle długo czasu zajęło by się uspokoić i przestać płakać. Niall nie zadawał pytań,po prostu był .Zaniósł ją do łazienki,posadził na pralce i opatrzył rany. 
-Co się stało,mała ?-nie mógł wytrzymać,nie był ciekawski, chciał jedynie wiedzieć dlaczego ona cierpi.  Widząc wzbierające się w jej przepięknych oczach łzy miał ochotę wyrwać sobie język,byleby już o nic nie pytać.
-Przepraszam.-szepnął.
-Nie szkodzi.-pogładziła go po rumianym policzku, a chłopakowi mocniej zabiło serce.
-Li  też jest strasznie zdołowany.Pokłóciliście się ?-zapytał zatroskany. Szatynka pokiwała głową.
-Już ja mu nakopie do tego tyłka, czy on ma w ogóle coś w głowie…..Idiota! …..Zaraz tu przyjedzie i będzie cie błagać o wybaczenie na kolanach.-chwycił za klamkę z zamiarem pobiegnięcia po Payne’a.
-Nialler,nie !On…..On nie wróci –Danielle schowała twarz w dłonie i zaczęła pochlipywać.
-Ale jak to nie wróci? Dan,o co chodzi? –blondyn dalej nic nie rozumiał,drapał się po głowie i oczekiwał odpowiedzi.
-Zerwaliśmy.- Peazer westchnęła, a Horanowi zrobiło się żal. Znał dokładnie jej historię i wiedział, że była zakochana na zabój w Liamie. On był jej bogiem, bohaterem, wyciągnął ją z największego bagna jakie może tylko być i pokazał co to tak naprawdę jest miłość.
-Przykro mi. –blondyn wziął w objęcia dziewczynę i po raz kolejny tego wieczoru pozwolił jej się wypłakać w swoje ramie.
-To co,jakieś romansidło,paczka chipsów i góra popcornu ?-zaproponował kiedy kilkanaście minut później zasiedli przed telewizorem.
-Nie,wolę jakąś komedię …Byle nie romantyczną ! I alkohol..Dużo alkoholu.-odparła dziewczyna, a blondas zgodził się. Ubrał się i pojechał do sklepu monopolowego,a ona w tym czasie wzięła się za szukanie filmu. Przeglądając płyty natknęła się na Toy Story 3 ulubioną bajkę Liama i znów wszystkie wspomnienia  do niej powróciły.  Zaczęła szybko trzeć piąstkami oczy i mrugać zawzięcie byleby nie uronić łzy.
Po chwili do domu wkroczył Horan z siatką pełną piwa i whisky.
 Tego wieczoru upili się w trupa i bardzo im to pomogło. Obydwoje mieli powody do bycia nieszczęśliwym, a hektolitry wódki, którą w siebie wlali oczyściła ich umysł z problemów chociaż na te kilka godzin.

                                                                      ~*~

-Gdzieś ty był!?-Liam chwycił mocno blondyna za ramiona i lekko nim potrząsnął.
-Daj mi spokój.-mruknął Niall,wyrywając się z jego żelaznego uścisku. Ruszył do kuchni gdzie jego przyjaciele właśnie przyrządzali obiad,w normalnej sytuacji połowa składników zostałaby już wchłonięta przez żarłocznego Irlandczyka,jednak teraz on nie miał ochoty na żadne jedzenie. Miał okropnego kaca i martwił się o Dani, która w tym momencie  zapewne znowu płakała  przez  tego dupka,którego śmiał kiedyś nazywać najwspanialszym człowiekiem na świecie.
-Gdzie byłeś? – wściekły Payne zawisł nad chłopakiem jak kat i obiecał sobie, że nie odpuści dopóki się nie dowie.
-A jak myślisz ?-Horan zerwał się z krzesła. Stał twarzą w twarz z nieco wyższym szatynem i szarpnął nim.
-Chłopaki! Uspokójcie się. –między nimi znaleźli się Louis i Harry, obydwoje wzięli ich za szmaty i usadzili z powrotem przy stole.
-A teraz ty –Styles wskazał na Irlandczyka-powiesz nam gdzie się szwendałeś – a  ty wytłumaczysz nam co się  z tobą ostatnio dzieje. –tym razem pomachał placem przed nosem naburmuszonego Liama.
-Byłem u Danielle,zająłem się nią,bo ktoś inny nie potrafił tego zrobić.-odparł blondas,a Li ukrył twarz w dłoniach i westchnął.
-Ale o co cho …- zaczął Zayn.
-Zerwaliśmy.- mruknął szatyn, a chłopcy od razu zareagowali. Objęli go i  powtarzali jak bardzo im przykro i  że na pewno wszystko się ułoży.
-To jemu powinno być przykro,a nie wam. –warknął blondyn i kopiąc wszystkie napotkane na swojej drodze  rzeczy ruszył do swojego pokoju. Rzucił się na łóżko i wtulił desperacko w miękką poduszkę.
Dlaczego tak się zachowywał,przecież Liam był jego przyjaciel i powinien go  wspierać ….ale Peazer. Tutaj właśnie tkwił problem,chłopak skrycie się w niej podkochiwał i widok dziewczyny w takim stanie sprawiał, że miał ochotę rozszarpać na strzępy winowajcę,nie ważne,czy był nim Payne,czy ktokolwiek inny.
-Daddy nie przejmuj się nim...przejdzie mu.– Lou poklepał przyjaciela po ramieniu.
-Chłopaki,ale on ma racje. Jestem gnojkiem, tchórzem i nie zasługuję na nią …..Mimo to kocham Danielle jak szalony.-stwierdził Liam, a po jego policzku popłynęły świeże łzy. Stracił nie tylko miłość swojego życia, ale też swojego najlepszego przyjaciela.

*3 miesiące później*

Szła powoli jedną z Londyńskich ulic, nigdzie jej się nie śpieszyło. Od jakiegoś czasu pokochała takie spacerki. Zbliżał się listopad i pomału  robiło się coraz  zimniej,jednak nie przeszkadzało jej to.
Telefon zawibrował w kieszeni jej czarnych,obcisłych spodni.
  Eleanor
Uśmiechnęła się i odebrała.
-Witaj skarbie.-przywitała się z przyjaciółką .
-Mogłabyś wpaść dzisiaj do mnie?-zaproponowała dziewczyna.
-Jasne, zaraz będę.-odparła Danielle i rozłączyła się. Przyspieszyła tępo i ruszyła w stronę kamienicy Elki. Po drodze wstąpiła  do Starbucksa i zakupiła dwie kawy.  Nucąc jakąś niezidentyfikowaną melodię doszła do mieszkania Eli. Wybiegła po schodach na trzecie piętro i nie pukając  weszła do środka.Brunetka od razu rzuciła się jej na szyje piszcząc z radości.Wyściskały się porządnie i dopiero wtedy przeszły do czerwono-czarnego nowoczesnego salonu. Popijając pyszne kawy z domieszką śmietanki,toffie i czekolady gawędziły o wszystkim i o niczym,jak to miały przyjaciółki w  zwyczaju.Potrafiły rozmawiać na każdy temat godzinami.
-Jestem umówiona dziś z chłopcami na pogaduchy przez skype,nie chciałam ci mówić przez telefon,bo bałam się,że nie przyjdziesz.-oznajmiła Calder.Danielle ani trochę to nie zdziwiło. Dziewczyna miała rację, gdyby się wcześniej dowiedziała, stchórzyłaby. A przecież nie mogła pokazać,że jest słaba, co to,to nie! Przecież świat się nie skończył i trzeba żyć dalej. Co było bardzo trudne w jej przypadku. Westchnęła.
 -Nie ma sprawy.-machnęła na to ręką.
-Jeśli …no wiesz,jeśli nie chciałabyś dłużej patrzyć na Liama to nazmyślam,że się gdzieś śpieszymy albo coś,okej ? –zaproponowała brunetka.
-Kocham cię El. – Dani przytuliła się do niej i po chwili na ekranie laptopa pokazało się całe One Direction.
-Czeeeeeeeść dziewczyny-wykrzyknął uradowany Niall,a one pomachały mu i wysłały buziaki przez kamerę.Blondyn czuł się  wspaniale,wreszcie mógł ją zobaczyć.
-Eleanor!Jak mogłaś ?!-zawył Loui i wtulił się w ramie Loczka udając,że płaczę.Przyjaciółki wybuchnęły śmiechem.
-Wybacz mi Lou! –krzyknęła brunetka chichocząc pod nosem.-Błagam!
Danielle przyjrzała się własnie postaci Liama.Siedział w koncie koło Zayna i można było rzec,że on także się jej przyglądał.Posłał jej lekki uśmiech,ale ona  odwróciła wzrok.
-Co u was chłopcy,jak trasa ?-zapytała Peazer,nie mogła przecież cały czas milczeć.
-Jest świetnie.Koncerty,fanki,mnóstwo frajdy-zaczęli opowiadać.
Gdy po godzinie musieli kończyć z powodu próby  zestresowany Liam poprosił swoją byłą dziewczynę by z nim porozmawiała sam na sam.Szatynka otarła załzawione od śmiechu oczy i zgodziła się.Bardzo się bała, cieszyła się,że chłopak dokładnie jej nie widzi,bo trzęsła się jak galareta.
-Chciałbym cię przeprosić,Dani.Za wszystko,za to jakim byłem gnojkiem,za to jak cię traktowałem,za to,że krzyczałem na ciebie.Strasznie tego żałuję.-po jego policzku spłynęła samotna łza.Dziewczyna widząc to rozpłakała się.Przecież Payne nigdy nie płakał.NIGDY.
Szatyn zaczął jej opowiadać o tym co się z nim działo,o tym dlaczego ją porzucił choć tak naprawdę nie chciał tego,wręcz zapierał się rękami i nogami,ale był zmuszony.
-Ja tak strasznie cię kocham Danielle.-westchnął.-Wiem,że teraz pewnie nie chcesz mnie znać.
Och jak bardzo się mylił.Peazer pragnęła tego by do niej wrócił bardziej od wygranej w totka, od bycia najlepszą tancerka wszech czasów,od znalezienia biologicznych rodziców,od wszystkiego.
-Chcę tylko zapytać,czy możemy zacząć wszystko od początku.
-Li tak bardzo tęskniłam.Chcę tego,chcę ciebie  z powrotem.-mruknęła cała zalana łzami.To był początek,a raczej kontynuacja czegoś wspaniałego. 
Nazajutrz Payne pojawił się w mieszkaniu swojej ukochanej.
Była 6 rano,dziewczyna o niczym nie wiedziała.Została obudzona przez jakiegoś natręta dzwoniącego do drzwi .Owinęła się szczelnie szlafrokiem i otworzyła je.
-Niespodzianka.-szepnął Liam i wpił się w jej usta. Danielle objęła go mocno za szyję,a ich języki tańczyły dziki taniec w rytm szybkich uderzeń ich serc. Nareszcie byli ze sobą.Nareszcie byli szczęśliwi.
Na koniec pozostaje jedno nurtujące pytanie... a co z zakochanym w Peazer słodkim Irlandczyku? 
Ma się dobrze.Zrozumiał,że był jedynie zauroczony w pięknej mulatce,a przyjaźń z nią i Liamem okazał się ważniejsza od niezbyt mocnego uczucia. 
Czy ta dwójka była ze sobą szczęśliwa już do końca?Tego nie mogę powiedzieć....

*********
Heeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeej!Mam nadzieję,że się Wam spodobało,będzie jeszcze 2 część do  tego one shoota,jeśli oczywiście będziecie chciały.
Wyrażajcie szczere opinie,to dla mnie ważne.
P.S.Za wszelkie błędy przepraszam.
Do następnego kochaneee xx <3